piątek, 8 marca 2013

Troszkę nostalgicznie - przedwiośnie

   Czas, kiedy dni stają się coraz dłuższe, słońce sięga coraz wyżej i wyżej.
Choć zima jeszcze nie odpuszcza. Choć pojedyncze "łaty" śniegu walczą o życie w kotlinkach i załomach, coś zmienia się w powietrzu.
   Ta atmosfera oczekiwania, gdy coś, co do tej pory trwało uśpione i nieruchome aż drży z niecierpliwości, by móc się poruszać, rozwijać i czeka na pierwsze muśnięcia wiosennego ciepła.
Nawet ptaki zaczynają wydawać trochę inne odgłosy.
Do tej pory, dzień za dniem walczyły o przetrwanie, teraz moja "Ptasia Mafia Karmnikowa"  nieco rzadziej zagląda do stołówki. Pewnie sprawą priorytetową stało się odnalezienie właściwego partnera ;-))
    Od kilku lat moje oczy najzwyczajniej w świecie zawodzą, więc staram się zbytnio na nich nie polegać, jeśli nie muszę.
Stojąc wśród pól, zamykam je, wyciszam się wewnętrznie i zaczynam słuchać: szelestu w suchych jeszcze trawach i liściach, wilgoci spływającej po korze drzew, cichych odgłosów pękających szczelinek w ziemi (to tak, jakby ziemia miała ochotę puszczać sobie bańki - wiosenne, błotne bańki). Czasami  jakaś myszka smyrnie sobie w zaroślach. Jeśli wystarczająco długo wytrwam w bezruchu, mam szansę usłyszeć inne zwierzęta mieszkające w pobliżu (przekonałam się osobiście, że sarnie raciczki nieźle tupią), może z wyjątkiem myszołowa, który wydaje się całkowicie bezgłośny - prawdziwy predator, ;))
Suma tych dźwięków tworzy jedyną w swoim rodzaju doskonałość, prawdziwą symfonię "Przedwiosenną". Słysząc ją wiem, co skłoniło mnie, by z miasta przenieść się na totalne "zagwiździe". Uciekając przed chaosem, wśród łąk, ugorów i zagajników, znalazłam wewnętrzną równowagę. W takich chwilach, pomimo, że ta pora roku jest dla mnie najtrudniejszą z możliwych, kiedy mam wrażenie, że ktoś odłączył mi zasilanie - mimo wszystko, czuję się szczęśliwa. Taki, (ha ha) mój paradoks. Też tak macie?
    Jeszcze tylko parę dni, może tygodni i takie widoki znowu będą cieszyć oczy :)
    Pierwsze oznaki:

    A potem czyste, wiosenne szaleństwo :)

    Wiosenny stretching na Orzechu:
    Łapanie ciepełka:
    I nawet ropuszka wydaje się zadowolona :))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz