niedziela, 12 października 2014

Projekt "moja przestrzeń"

Wyzwanie – mieszkanie ;)
Jest pokój, a raczej pokoik – pusty. Stoi w nim stara kanapa i trzy kwiatki. Pomyślałam, że wyczaruję sobie dziuplę. Swoją własną przestrzeń, gdzie mam nadzieję znikać, kiedy tylko świat mnie wkurzy, albo kiedy będę miała ochotę pobyć wyłącznie we własnym towarzystwie.




 
Założenie pierwsze – moje ulubione kolory, czyli czerń, biel, srebro i niebieski.
Założenie drugie – styl, całkowity eklektyzm. Małe pomieszanie stylów, rzeczy raczej nie nowe (finanse), jeśli tylko to możliwe tworzone lub przerabiane przeze mnie, ponieważ lubię majsterkować, kombinować, przerabiać i odnawiać.
Założenie trzecie – czas. Daję sobie nieograniczony termin ze względu na w/w finanse – raczej skromne, oraz wolny czas, który mogę poświęcić na prace – też ograniczony.
Moja dziupla będzie powstawać etapami, co będę dokumentować na blogu.
Zobaczymy, co z tego wyniknie ;-))
Wniosek pierwszy - kanapa się załapała. ;-)) W końcu sama wybierałam jej kolor ;) - jeden wydatek mniej.
Praca również zaoszczędzona, bo nie muszę szyć pokrowców.
Wniosek drugi – ukosy to masakra, sporo kombinowania będzie.

Pierwsze koty za płoty – zasłonki.
Czarna, kreszowana tafta. Haftowana w motyle. Nie jest całkowicie nieprzeźroczysta, więc nie wyszedł grobowiec ;) 
W słońcu cekiny błyszczą jak maleńkie brylanty, podoba mi się.
Jako, że materiał bardzo ozdobny, zasłonki pozbawione są wszelkich udziwnień. Dół podwinięty na 10 centymetrów dobrze wygląda i lekko usztywnia krawędź. Boczne krawędzie zawinięte dwukrotnie na szerokość jednego centymetra, takie wykończenie wygląda o wiele lepiej i nie widać postrzępionych końcówek.
Gotowe!







sobota, 4 października 2014

Los Storczykos ;)

Uwielbiam storczyki
Mam ich kilka. Właśnie zaczął intensywnie kwitnąć jeden z nich. Przedstawiam wam jedyny w swoim rodzaju: Dendrobium :)
Jedyny, bo posiadam tylko jeden okaz tej odmiany. Ma nieco mniejsze kwiaty, ale jest ich tak dużo i są tak piękne.





A to mój najstarszy storczyk, Phalaenopsis. Mieszka ze mną już około dziesięciu lat. Niecały rok temu coś złego się z nim działo i omal nie umarł. Udało mi się go jakoś wykurować, co prawda jest teraz o połowę mniejszy, ale radzi sobie coraz lepiej. Cieszy mnie to straszliwie, bo jakiś sentyment do niego mam :)




A tu inny różowy słodziak. Zamiast pasków, małe cętki. Niestety właśnie przekwita. Odpocznie więc sobie, na jakiś czas.