Kupiłam go w graciarni za mniej niż pięćdziesiąt złociszy.
Troszkę podniszczony, zwłaszcza kopytka:
Ale zrobiony jest naprawdę solidnie:
No i ten kształt nóżek. Bajka ;-)
Siedzisko tylko, zrobione jest z jakiegoś dziwnego laminatu:
Postanowiłam troszkę zeszlifować i wygładzić powierzchnię. Po czym pomalować na swój ulubiony kolorek ;-). Jak będę miała trochę więcej wolnego czasu, pomyślę nad tapicerką, Póki co, taborecik udaje podręczny stoliczek na książki.
Tak wygląda:
Fajny?
Czasami niezbędna jest odrobina magii - od tego są czarodzieje ;-)
czwartek, 26 listopada 2015
niedziela, 22 listopada 2015
Jestem mistrzem prowizorki
Co zrobić, żeby chwilowo zasłonić dwie ogromne dziury w ścianie?
Ano, to:
A tak można wykorzystać dziwaczne szklanki do "wysokooktanowych" trunków:
Prowizorka to poważna sprawa ;-))
Ano, to:
Wystarczą trzy metry tapety samoprzylepnej z któregokolwiek marketu budowlanego, stare podobrazia, kawałek srebrnej, atłasowej wstążki i drukarka, żeby sobie obrazek wydrukować.
Jakby co, to jedna z dziur o wymiarach 20x25cm jest pod tapetą, a druga pod jednym z obrazków. Teraz, nie mam kasy na wstawienie tu kominka, więc moja prowizorka trochę powisi. Będę tylko zmieniać obrazki, kiedy się przykurzą ;-)
Prowizorka to poważna sprawa ;-))
czwartek, 19 listopada 2015
Popełniłam firankę
Albo raczej lambrekin, lub coś w ten deseń ;-)
Ta daaaaam!!
Za oknem szaro, buro i ponuro, więc rozweseliłam sobie nieco widok
Z lambrekina dyndają sobie 'kffiatki". Cała piętnastka (do tej pory bolą mnie palce od ściskania igły).
Wyglądają mniej-więcej tak:
Podejrzewam, że może być mały problem z praniem i ponownym formowaniem, więc na wszelki wypadek powiesiłam je na pętelkach:
Guziczki są z macicy perłowej, Ładnie błyszczą.
W kuchni zrobiło się słodko i lawendowo, Chyba wykombinuję coś jeszcze, bo zostało mi sporo kolorowej bawełny.
Taaa. Bawełna rządzi, zdecydowanie. Fantastycznie się z nią pracuje.
Ta daaaaam!!
Za oknem szaro, buro i ponuro, więc rozweseliłam sobie nieco widok
Z lambrekina dyndają sobie 'kffiatki". Cała piętnastka (do tej pory bolą mnie palce od ściskania igły).
Wyglądają mniej-więcej tak:
Podejrzewam, że może być mały problem z praniem i ponownym formowaniem, więc na wszelki wypadek powiesiłam je na pętelkach:
Guziczki są z macicy perłowej, Ładnie błyszczą.
W kuchni zrobiło się słodko i lawendowo, Chyba wykombinuję coś jeszcze, bo zostało mi sporo kolorowej bawełny.
Taaa. Bawełna rządzi, zdecydowanie. Fantastycznie się z nią pracuje.
niedziela, 1 listopada 2015
Subskrybuj:
Posty (Atom)