wtorek, 29 stycznia 2013

Tralala, "stfory" dwa...



   Odkąd u mnie zamieszkały śmiecą, bałaganią, hałasują, pyskują i rozstawiają wszystkich po kątach. A mimo to są moimi najsłodszymi skarbami. Jedna z nich omal nie umarła z niedożywienia zanim trafiła do mnie. Wygraliśmy wojnę o życie „stfora”, choć już do końca będzie miała zdeformowane tylne łapki. Przedstawiam Wam moje hrabiny: Gryzeldę Traktorek  i Honoratę Tobołek.



   Gryzia, nazywana pieszczotliwie Grubcią, jest typową świnką z zoologa.  Robiąc  zakupy dla naszej domowej kotki, zobaczyłam tą parodię skunksa w sklepie i z miejsca się w niej zakochałam. Krótka kalkulacja i po chwili wracałam do domu ze zwierzem i pełnym wyposażeniem. Coś było w tym pysiu takiego, że musiałam, po prostu musiałam ją stamtąd zabrać. Gryzelda jest troszkę neurotycznym prosiem, ma swoje humorki, histeryzuje, kiedy obcinamy jej pazurki, nie lubi przyjmować witamin ani brania na ręce, czyli „pchania z łapami” kiedy ona sobie tego nie życzy. I ciągle terkocze …BO TAK!!







   Inaczej sprawa miała się z Honoratką.
Robiąc  zapasy żarełka dla Gryzi, zobaczyłam coś, co będzie tkwić w mojej pamięci chyba już do końca życia. Maleńki pysio wciśnięty w szybkę i ogromne, przerażone oczka. Poprosiłam „panią zza lady” o to zwierzątko leżące w kącie. Pani złapała prosia, położyła na ladzie …i nic. Świnki morskie to żwawe stworzonka, to takie nie było. Łapki automatycznie rozjechały się na boki a łepek leżał bezwładnie. Chudy zadek, cały zanieczyszczony był odchodami.  Zwierzątko było sparaliżowane i tak słabe, że nie reagowało na nic. Pani wspaniałomyślnie zaproponowała mi inną świnkę. A ja pomyślałam sobie: a co z tą? I uparłam się, że chcę właśnie to zwierzątko! …dostałam zniżkę, zapłaciłam połowę ceny. Jeśli ktoś miał kiedyś świnkę morską, ten wie, że prosiaczki nie syntetyzują witaminy c. Tak jak człowiek, muszą przyjmować ją w pokarmie, ponieważ jej niedobór, mówiąc oględnie kończy się paraliżem i śmiercią „stfora”. Nie byłam pewna, czy to właśnie było powodem jej stanu i jak długo to już trwa. Nie mam też złudzeń co do tego, czym są karmione zwierzęta w takich sklepach. Zabrałam rudzielca do domu z klatką najmniejszą z możliwych. 
Nie bardzo wierząc, że uda mi się ją uratować, pomyślałam:  niech chociaż odejdzie godnie zamiast wylądować w śmietniku.   
Ale to małe świństwo nie chciało oddać walki walkowerem, o nie (może dlatego, że obiecałam jej, że jeśli przeżyje to niczego już jej nie zabraknie).
W mojej miejscowości jest kilku weterynarzy, ale nie ma żadnego, który specjalizowałby się w egzotykach. W dodatku była sobota, późne popołudnie. Została mi tylko apteka. Uzbrojona w krople z witaminą c, rozpoczęłam batalię.   
Zaczęłam od witaminy i umycia zadka Honorki, bo śmierdziała okrutnie. Leżało toto na mojej dłoni z wykrzywionymi łapeczkami, zwisającymi bezwładnie, a ja starałam się delikatnie spłukiwać brud ciepłą wodą. Potem nagrzany ręcznik i następna porcja witamin. Kolejne dni spędziła Honoratka zawinięta w ciepły kocyk i faszerowana kroplami na zmianę z warzywami zawierającymi wit.c. 
Po kilku dniach udało mi się namierzyć veta od egzotyków. Pani doktor powiedziała nam, że teraz będzie już tylko lepiej.  Zważyła Honorkę (całe 150g), zbadała i dała super witaminki. 
Po tygodniu usłyszeliśmy pierwsze „Łiiiiik!!!” Honoratki – ja się popłakałam. Było to najgłośniejsze, najbardziej zardzewiałe „Łiik” pod słońcem.
Prosia dostała ksywkę „Balcerek”, a ja już nigdy nie pójdę na zakupy do tego zoologa.

 






4 komentarze:

  1. Niesamowity jest ten Twój wpis... Wzruszający, poruszający. To niesamowite co zrobiłaś, uratowałaś małe stworzonko, które zostałoby albo wyrzucone ledwie żywe (żeby nie robiło złego wrażenia na klientach sklepu), albo może oddane jako karma dla węża. Ta świneczka wygląda tak uroczo, że po prostu nie można by jej nie kochać! A jakie mają posłania! i takie schowanka ciepłe. Śliczne mordki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrząc jak Honorka zasuwa po kojcu na tych swoich powykręcanych łapkach, nie raz zastanawiałam się nad tym, co by było, gdybym kilka dni wcześniej poszła do tego sklepu. Może udałoby mi się całkiem ją wyleczyć. Ona w zasadzie nie cierpi teraz, może w starszym wieku ta krzywica będzie jej dokuczać. To tak, jak z ludźmi. Ale! O to będziemy się martwić, kiedy ten czas nadejdzie. Póki co, prosiaczek zadowolony, aktualnie nurkuje w kupce siana. Prawdę mówiąc obie to uwielbiają:-))

      Usuń
  2. Jakie śliczne!Urocze!Widać,że z Honorci to twarda sztuka.
    Pozdrawiam.
    Madzia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Madziu :) Masz rację, Honorka to prawdziwy twardzielek :) Małe toto a jakie charakterne? Potrafi drugą świnkę odgonić od miski a czasem, w akcie zemsty po prostu ją obsiusiać :) Taki mały dominator, he he.

      Usuń