czwartek, 25 września 2014

Nieco wampirycznie tym razem ;)

O mojej fascynacji Nosferatu i o tym, komu udało się "wykastrować" wampira :-)
  Książki to moja miłość. Bez dwóch zdań. Odkąd pamiętam, towarzyszyły mi zawsze i wszędzie, mimo że jako dziecko miałam opinię prawdziwego łobuza.
Moi koledzy wiedzieli, że jeśli chcieli ze mną spędzić czas mając całą moją uwagę, w pobliżu nie mogło być żadnej książki. Ba! Nawet gazety! Powiedzmy, że słowo drukowane działało na mnie jak waleriana na kota .-) Wystarczyło wziąć do ręki ...i już świat przestawał istnieć. Byłam tylko ja i historia, którą czytałam. Nieważne, czy był to horror Mastertona, czy rada jak skutecznie pozbyć się z dywanu plamy po keczupie. To chyba jakiś rodzaj uzależnienia.
  Tą miłość zaszczepili mi rodzice. Pamiętam takie niedzielne popołudnia, kiedy całą czwórką rozsiadaliśmy się na kanapach, każdy z nosem w swojej książce. Kto siedział najbliżej drzwi, biegał do kuchni po coś do picia, czy chrupania (jednym słowem miał przechlapane). Jako, że w tym przypadku mieliśmy pełną demokrację, wypadało raczej po równo – choć tata zawsze się wymigał – miał swój fotel przy oknie :-))
Od tego czasu sporo wody w Wiśle upłynęło, jednak ciągle bardzo zawyżam średnią krajową, jeśli chodzi o czytanie książek (podejrzewam, że kilkudziesięciokrotnie).
Jeśli chodzi o tematykę, nic się nie zmieniło. Sięgam po różne tytuły i autorów. Od Nory Roberts, przez Umberto Eco, po Platona czy Martina Heideggera (a co!) Wszystko zależy od nastroju i moich aktualnych możliwości analizy czytanego tekstu. Całkiem przypadkiem odkryłam, że "Krytyka czystego rozumu" Immanuela Kanta, działa na mnie lepiej niż jakikolwiek środek nasenny. Dwie strony ...i chrapałam w najlepsze. Do dziś nie potrafię wytłumaczyć tego fenomenu.
  Kiedy nie mam już siły ani ochoty aby "wywijać mózgiem", jednymi z moich ulubionych tzw. "odmóżdżaczy" są książki z gatunku "urban fantasy" i powieści o wampirach.
  Szczerze mówiąc, fascynuje mnie tematyka nosferatu nie tylko w literaturze. Filmy (a zwłaszcza te bardzo stare), anime, manga.
 Źródło: internet
Źródło: internet

Źródło: internet

Skarbnica tylu tytułów, że chyba życia by mi nie starczyło, żeby to wszystko obejrzeć i przeczytać. 
W odniesieniu do M/A. do moich ulubionych tytułów należą "Hellsing" - Alucard jest kwintesencją wampirowatości, 
Źródło: internet

 Źródło: internet


oraz "Vampire Knight" ...bo całkowice różni się od "Hellsinga" ;-)) 
 Źródło: internet

Źródło: internet

Nawet Gackto-sama w swojej wampirycznej fazie był mrrrrau & mniam. Ale dość o tym :-)) miało być o książkach.
  Mam swoją ulubioną bohaterkę. Superodważną Katherine Crawfield, która dowiedziawszy się w swoje szesnaste urodziny (ach, te słynne amerykańskie "sweet sixteen"), że jest owocem gwałtu dokonanego przez krwiopijcę, postanawia wytłuc całą wampirzą populację (a przynajmniej bardzo się stara). Do czasu, wkrótce bowiem okazuje się, że nie wszystko jest takie, jak to sobie wyobrażała, a dostępne na temat wampirów (chociaż w rzeczywistości kto by uwierzył, że istnieją – prawda?) informacje można o kant d... rozbić. Jeaniene Frost, autorka cyklu przygód Katherine, czyli Cat, tworzy szalenie interesujący świat krwiopijców. Żeby uniknąć spojlerów, bo ksiązki są naprawdę fantastyczne i szczerze je polecam na długie, zimowe wieczory, spróbuję go pobieżnie opisać. Oparty jest on na ustroju, który można określić jako feudalny. Jest wampir najwyższej rangi, będący jednocześnie twórcą własnej linii (o którą zresztą, bardzo się troszczy) Każdy podporządkowany mu "potomek" oraz stworzone przez niego kolejne wampiry, znajdują się pod opieką stwórcy na zasadzie Pan - Wasal. Wampir może zostać wykluczony z linii, jeśli bardzo narozrabia, a wtedy ma całkowicie przerąbane. Potomkowie, lub jak kto woli, podległe wampiry, jeśli są dość silne, mogą uwolnić się spod władzy stwórcy (i stworzyć własną linię). Bądź poprzez wyzwanie go na pojedynek i wygraną lub w przypadku, kiedy stwórca dobrowolnie zgodzi się na odejście "potomka".
Co jeszcze ciekawe. Pada bardzo interesujące stwierdzenie, które opisuje zasady panujące w świecie nosferatu: Wampiry szanują to, czego się boją. Jako istoty silne i bezwzględne, czują respekt przed tym co jest w stanie ich przerazić, na przykład siejąca zniszczenie czerwonowłosa półwampirzyca nazywana Kostuchą, albo Czerwonym Żniwiarzem, wytrenowana przez superbezwzględnego zabójcę wampirów seksownego ...wampira :-) o wdzięcznej ksywce "Bones"
Więcej pisać nie będę, zajrzyjcie do książki. Mogę jeszcze dodać informację o tym, że żeby się pożywić, wampiry wcale nie muszą zabijać, robią to tylko te całkiem pokręcone, na które między innymi poluje "Bones". W praktyce działa to na zasadzie: hipnoza ...lub chętny żywiciel, posiłek, małe hokus-pokus z krwią wampira i po uczcie śladu nie ma, a ofiara kończy z lekkim obniżeniem poziomu hemoglobiny. Taka subtelna wersja "stołówki" bardziej mi odpowiada. Dla porównania mogę przytoczyć tu mało estetyczny sposób pożywiania przez wampiry z sagi "Zmierzch", którą oczywiście również przeczytałam, lecz zdecydowanie do niej nie wrócę. Wampiry pozostawiające po sobie szczątki (aż to niechluje), jak po ataku wilkołaków i wilkołaki stojące na straży w ochronie ludzi (bo tak to chyba miało wygladać). Jakoś to do mnie nie przemawia. No i ten "wegetarianin" Edzio – wieczna dziewica. W porównaniu z silnym, bezwzględnym, choć prawym, wiernym i zabójczo przystojnym, na szczęście - nie błyszczącym Bones'em, Edzio z jego uprzedzeniami, wątpliwościami, jak na stuletniego wampira - zachowuje się jak wykastrowany ...no, sorry. :-)))
Jeaniene Frost "Jedną nogą w grobie", W pół drogi do grobu" i kolejne - polecam!
Stephenie Meyer "Zmierzch" – raczej nie polecam.

 
Źródło: internet

 I na koniec bardzo charakterystyczne wampirki ;) Jedne z moich ulubionych.
Spike:
Źródło: internet

Źródło: internet

Blade:

 
Źródło: internet

Źródło: internet
Vlad Dracula - koniecznie Gary Oldman:
 
Źródło: internet

 
 Źródło: internet

 I zagubieni chłopcy - chyba mało kto o nich pamięta ;) a szkoda:
 Źródło: internet

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz