Tyle w sumie kosztował materiał plus dodatki.
Haftowany sztruks wypatrzyłyśmy z siostrą w jakimś sklepie internetowym. cena za metr - całe sześć złotych - bajka ;)
Grzech nie skorzystać, więc siorka ma kolejną kieckę, a ja nowy wpis na blogu ;)
Spódniczka to w zasadzie sześć trapezów w których "ukryłam" zaszewki dopasowujące. Opada łagodnie na biodra, bo mój "szkodnik" nie cierpi pasków. Jak sobie wymarzyła - tak ma. Ogólnie, rzecz dobrze się nosi, jest wygodna i w dodatku ładnie wygląda.
I o to w zasadzie chodzi :)
Bardzo ładna ta spódnica, taka akurat na jesień :-).
OdpowiedzUsuńDzięki stokrotne :-)
OdpowiedzUsuń