Wyzwanie – mieszkanie ;)
Jest pokój, a raczej pokoik – pusty.
Stoi w nim stara kanapa i trzy kwiatki. Pomyślałam, że wyczaruję
sobie dziuplę. Swoją własną przestrzeń, gdzie mam nadzieję
znikać, kiedy tylko świat mnie wkurzy, albo kiedy będę miała
ochotę pobyć wyłącznie we własnym towarzystwie.
Założenie pierwsze – moje ulubione
kolory, czyli czerń, biel, srebro i niebieski.
Założenie drugie – styl, całkowity
eklektyzm. Małe pomieszanie stylów, rzeczy raczej nie nowe
(finanse), jeśli tylko to możliwe tworzone lub przerabiane przeze
mnie, ponieważ lubię majsterkować, kombinować, przerabiać i
odnawiać.
Założenie trzecie – czas. Daję
sobie nieograniczony termin ze względu na w/w finanse – raczej
skromne, oraz wolny czas, który mogę poświęcić na prace – też
ograniczony.
Moja dziupla będzie powstawać
etapami, co będę dokumentować na blogu.
Zobaczymy, co z tego wyniknie ;-))
Wniosek pierwszy - kanapa się
załapała. ;-)) W końcu sama wybierałam jej kolor ;) - jeden
wydatek mniej.
Praca również zaoszczędzona, bo nie muszę szyć
pokrowców.
Wniosek drugi – ukosy to masakra,
sporo kombinowania będzie.
Pierwsze koty za płoty – zasłonki.
Czarna, kreszowana tafta. Haftowana w
motyle. Nie jest całkowicie nieprzeźroczysta, więc nie wyszedł
grobowiec ;)
W słońcu cekiny błyszczą jak maleńkie brylanty,
podoba mi się.
Jako, że materiał bardzo ozdobny,
zasłonki pozbawione są wszelkich udziwnień. Dół podwinięty na
10 centymetrów dobrze wygląda i lekko usztywnia krawędź. Boczne
krawędzie zawinięte dwukrotnie na szerokość jednego centymetra,
takie wykończenie wygląda o wiele lepiej i nie widać
postrzępionych końcówek.
Gotowe!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz