Źródło: Internet |
Czasami niezbędna jest odrobina magii - od tego są czarodzieje ;-)
czwartek, 14 stycznia 2016
sobota, 9 stycznia 2016
Krzesła po liftingu ;-)
Tym razem na warsztat poszły stare, dębowe krzesła w których nieco już wytarły się siedziska:
Do tej operacji potrzebne jest: trochę wolnej przestrzeni, wkrętarka, bity, taker i zszywki tapicerskie.
No i podstawa, czyli kawał mocnej tkaniny z której wycięłam trapezy na kształt siedziska powiększone o podwinięcia na brzegach..
W zależności od grubości tkaniny, dopasowałam długość zszywek, w moim przypadku te o długości 10mm były odpowiednie. Krótsze byłyby osadzone zbyt płytko i nie trzymały wystarczająco tkaniny, a zbyt długie, pozostawiły sporo luzu i materiał nie byłby odpowiednio dociśnięty.
Potem wystarczyło już tylko odkręcić siedzisko
Owinąć materiałem, zawinąć brzegi i w miarę równo mocować zszywkami.
Jak widać, nie do końca mi się to udało. Owijanie rogów siedziska, to jeszcze większe wyzwanie, trzeba robić małe zakładki.
Potem wystarczy już tylko skręcić krzesło i ...
Tak to wygląda. Dla porównania: nowa i stara wersja krzesła:
W komplecie wyglądają jeszcze ładniej:
Do tej operacji potrzebne jest: trochę wolnej przestrzeni, wkrętarka, bity, taker i zszywki tapicerskie.
No i podstawa, czyli kawał mocnej tkaniny z której wycięłam trapezy na kształt siedziska powiększone o podwinięcia na brzegach..
W zależności od grubości tkaniny, dopasowałam długość zszywek, w moim przypadku te o długości 10mm były odpowiednie. Krótsze byłyby osadzone zbyt płytko i nie trzymały wystarczająco tkaniny, a zbyt długie, pozostawiły sporo luzu i materiał nie byłby odpowiednio dociśnięty.
Potem wystarczyło już tylko odkręcić siedzisko
Owinąć materiałem, zawinąć brzegi i w miarę równo mocować zszywkami.
Jak widać, nie do końca mi się to udało. Owijanie rogów siedziska, to jeszcze większe wyzwanie, trzeba robić małe zakładki.
Potem wystarczy już tylko skręcić krzesło i ...
Tak to wygląda. Dla porównania: nowa i stara wersja krzesła:
W komplecie wyglądają jeszcze ładniej:
I jeszcze w dziennym świetle:
środa, 6 stycznia 2016
Adaś for my entertainment
W ciągu ostatnich kilku lat, ciągle
natykałam się na wpadające w ucho kawałki jegomościa.
Postanowiłam sprawić sobie prezent i
w "największym sklepie internetowym" (tak się reklamują) :-)
zakupić płytkę ...albo i dwie ;-)
Hmmmm, spodobały mi się. I to bardzo.
Nie jestem specjalistą z dziedzin
związanych z muzyką i nie zamierzam takowego udawać.
Nie będę się wymądrzać, wytykać
błędy, czy rżnąć snoba udając, że "muzyka dla mas"
to coś poniżej mojego wysublimowanego gustu.
Bo prawda jest taka, że urzekła mnie
ta muzyka, a poza tym, super mi się przy niej pracuje.
Fajne teksty, świetne aranżacje,
zajebiaszczy wokal.
Na każdej płycie muzyka tak
różnorodna, że aż chce się słuchać.
Od powolnych, aksamitno-miękkich
(skrzywienie zawodowe, he he) ballad, przez barokowe wręcz (chodzi
mi tu o ilość dźwięków i wokalnych "dekoracji", tak
jak pisałam, nie jestem specjalistą, piszę co czuję) utwory, po
szybkie i zadziorne kawałki.
Tak jakby artysta chciał powiedzieć:
mam tu wszystko, chodź i weź sobie to, co ci się podoba.
Jednym zdaniem: Everything "For
your entertainment" ;-)
Myślę, że wysupłam troszkę kasy na
kolejną płytkę. Tym razem będzie to 'The Original High"
I tyle w temacie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)